czwartek, 27 czerwca 2013

Historia pewnych piasków


Postanowiłam zarchiwizować (w końcu nazwa bloga do czegoś zobowiązuje) moje piaski od Golden Rose.

Na początek trochę historii.
O piaskach marzyłam od czasu kiedy zobaczyłam Stay the night [klik] z kolekcji OPI Mariah Carey. Cena na ebay'u mnie jednak skutecznie odstraszyła i pogodziłam się z tym, że piaskowego lakieru posiadać nie będę. Jednak potem Sroka wrzuciła na swojego bloga swatche lakieru p2 [klik], a ja się na poważnie zaczęłam zastanawiać, czy się nie wybrać na wycieczkę do niemieckiego dm-u (do czeskich mam blisko, ale tam nie ma szafy p2). Wycieczka do skutku nie doszła, ale jakiś czas potem gruchnęła wieść, że Golden Rose wypuszcza piaski. Jeszcze tego samego dnia pognałam do firmowego sklepu marki, który mam jakieś 10 minut od domu (Tyle wygrać!) i... okazało się, że lakierów jeszcze niet. Zrezygnowana wróciłam do domu i po lakiery wybrałam się jakiś tydzień później. Przebierałam wśród nich szukając odcieni kremowych (bez wielkich drobin brokatu) i tym sposobem jako pierwszą zakupiłam czerwień (nr 64).


Pomalowałam nią paznokcie i byłam wprost zachwycona ich wyglądem. Lakier wyglądał dokładnie tak, jak chciałam - lekko chropowaty, piaskowy, bez brokatu. Bezproblemowo kryje przy dwóch warstwach (nawet jedna grubsza dałaby radę). Niestety, lekko ściera się z końców (lakier pozostaje nienaruszony, ale traci piaskowy efekt) po jednym (!) dniu, a po dwóch  zaczyna odpryskiwać.

Moja mama, zachwycona efektem, jakiś czas później poleciała kupić następny piasek - jasny róż nr 63.

(Nie)stety, nie spodobało jej się to, jak wyglądał lakier na jej paznokciach, więc dostałam go od niej w spadku. Efekt zachwycił mnie od pierwszej chwili. Co prawda lakier zawierał błyszczące drobinki opalizujące na niebiesko, ale to sprawiało, ze podobał mi się jeszcze bardziej. Niestety kryje dopiero przy trzech (cienkich) warstwach. Jednak dla mnie "kryje" oznacza: "nie widać białych końcówek". Przy dwóch warstwach krycie jest całkiem dobre, jak na tak jasny kolor, ale końcówki przestają być widoczne dopiero przy trzeciej. 

Pierwsze problemy pojawiły się już drugiego dnia po pomalowaniu. Jak w każdy wtorek, udałam się na zajęcia, w związku z czym, pod koniec dnia moje ręce były całe uciapane atramentem z pióra i tuszem z długopisu (nie wiem, jak to robię, ale zawsze uciapie sobie ręce, usta, włosy i, dodatkowo, osoby siedzące obok). Lakier oczywiście również się załapał. Jakież było moje zdziwienie, gdy okazało się, że tusz i atrament po prostu nie chcą się zmyć z lakieru. Osiadły na chropowatej powierzchni i ani myślą się ruszyć. Próba zmycia czymkolwiek powoduje, że zanieczyszczenie rozmazuje się po całej płytce, co nie wygląda dobrze. Po kilu próbach byłam po prostu zmuszona zmyć lakier i pomalować paznokcie na nowo. Potem okazało się, że paznokcie pomalowane tym lakierem brudzą się błyskawicznie - kawą, szminką, podkładem, błyszczykiem, olejem... i nijak nie idzie tego zmyć.
Ubrudzone kolejno: tuszem z długopisu, szminką i podkładem.
Podsumowując - kolor i faktura są świetne, z trwałością też jest nieźle (3-4 dni na moich paznokciach), ale widać na nim każdą, nawet najmniejsza plamę i jedynym sposobem na zmycie jej jest pozbycie się całego lakieru. 

Niezrażona niepowodzeniami, postanowiłam zakupić jeszcze jeden kolor, na próbę. Tym razem padło na kobalt nr 61. W buteleczce lekko opalizuje na turkusowo, ale na paznokciach to typowy krem. 



Tym lakierem również się rozczarowałam. Kolor jest... dosyć dziwny, według mnie. Pozostałe dwa lakiery rzeczywiście dają piaskowy efekt, a temu bliżej do efektu pt.: "Odcisnęłam na paznokciach papier ścierny". 


Kolor jest prześliczyn, lakier kryje przy dwóch cienkich warstwach, jednak nie rekompensuje to trwałości lakieru - trwałość na paznokciach to 1 (!!!) dzień, potem lakier zaczyna się ścierać i odpryskiwać. 


Lakier po czterech godzinach od nałożenia - już widać ścierające się końcówki

 Czy kupię lakiery ponownie? Na pewno zainwestuję w jakiś typowo brokatowy z Golden Rose, żeby porównać jego trwałość. Być może skuszę się na niebieski z kolekcji Baltic Sand Lovely i kupię sobie jakiś piasek z p2, kiedy będę w Niemczech. Jednak na pewno nie kupię ponownie nie-brokatowych piasków z Golden Rose. Uważam, że ponad 12zł za nawet najpiękniejszy lakier, który wytrzymuje na paznokciach 1 dzień to stanowczo za dużo.



Dostępność: Sklepy, stoiska firmowe i sklep internetowy [klik] Golden Rose.
Cena: 13zł



1 komentarz:

  1. Śliczny jest ten jasny róż, planuję go kupić. Mnie też denerwuje, że piaski strasznie się brudzą ...ale wybaczam im, bo są piękne:)

    OdpowiedzUsuń