sobota, 31 sierpnia 2013

Srebro na paznokciach - Sensique Fantasy Glitter 220 Silver



Podczas jednej z wizyt w Naturze zauważyłam srebrny lakier z Sensique i stwierdziłam, że będzie idealnym następcą srebra z Wibo [klik]. Nie do końca tak jest (lakier Wibo miał bardziej metaliczne wykończenie, w lakierze Sensique widać drobinki), jednak i tak jestem z niego bardzo zadowolona.


Lakier zamknięty jest w niewielkiem, kanciastej buteleczce o pojemności 7 ml.


Pędzelek jest standartowy, nie za waski, nie za szeroki - całkiem wygodnie nakłada się nim lakier. 


Jest to odcień 220 Silver - kompletnie srebrny, ale posiada w sobie małe migoczące drobinki.


Do pełnego krycia wystarczą dwie grubsze warstwy, jednak ja zazwyczaj nakładam trzy cieńsze (tak jak na zdjęciu). Lakier ma bardzo dobrą trwałość - zaczyna się lekko ścierać na końcówkach po czterech dniach; nigdy mi nie odprysnął. Na zdjęciach - lakier w trzecim dniu noszenia. 

Konsystencja jest stosunkowo gęsta, przez co produkt bardzo dobrze nadaje się do zdobień (często robię nim kropki na paznokciach) i nie rozlewa na skórki. 



Dostępność/Cena
Produkt dostępny w drogeriach Natura. Cena regularna to około 6 złotych, ja kupiłam go w promocji za 3zł.

Podsumowanie
Czy kupie lakier ponownie? Nie jestem pewna - podoba mi się, ale być może uda mi się znaleźć bardziej metaliczne srebrno - coś na wzór srebra z Wibo (którego nigdzie u siebie nie mogę kupić). 

czwartek, 29 sierpnia 2013

HOTD (5) - waterfall braid oraz plecionka z warkoczy holenderskich

Dzisiaj przedstawiam dwie fryzury stworzone na włosach mojej przyjaciółki w czasie wakacyjnego wyjazdu. Komfort robienia fryzury na kimś jest o wiele większy niż na samej sobie, nad czym głęboko ubolewam. O ile waterfall braid jestem w stanie na sobie zrobić to takiej przeplatanki (jeszcze!) nie - zazwyczaj wychodzi mi bardzo koślawa.

Waterfall braid


Waterfall braid zakończony kwiatkiem z warkoczy. Jedna z tych fryzur, które wyglądają dobrze na cienkich włosach. Oczywiście na grubych i gęstych wygląda bardziej widowiskowo, ale jaka fryzura nie wygląda?

Jeżeli ktoś jest zainteresowany instrukcją wykonania takiego warkocza (chociaż wiem, że w świecie włosmaniackim taki warkocz raczej nie jest niczym niezwykłym i oryginalnym) to polecam te dwa filmiki. 


Wersja klasyczna

Warkocz holenderski

Plecionka z warkoczy


Zaczęło się od opaski z warkoczy, ale stwierdziłam, że tak goło wygląda, więc dodałam jeszcze  cztery warkocze holenderskie, końcówki podpięłam pod spód i wyszła taka przeplatanka.


Jeżeli ktoś jest zainteresowany tym, jak wykonać opaskę z warkocza (pozostałe warkocze wykonałam tą samą techniką) to filmik poniżej. Tutorial zaczyna się od 0:55.

wtorek, 27 sierpnia 2013

[Recenzja] Alberto Balsam - tania i dobra odżywka z Tesco


Do napisania recenzji tych odżywek się zbierałam i zbierałam i zbierałam i w końcu się zebrałam. Trwało to tak długo pewnie dlatego, ze nie są żadnym objawieniem włosowym tylko po prostu dobrymi odżywkami w niezłej cenie. Dodatkowo, mają mało opinii na wizażu i mało recenzji w Internecie, więc stwierdziłam, że się ze światem podzielę moim "odkryciem". Poza tym - zużyłam już cztery opakowania tych produktów (na spółkę z mamą), więc mam na ich temat wyrobione zdanie.

Zacznę od tego, ze istnieją cztery rodzaje tych odżywek. Obecnie jestem w posiadaniu dwóch - zielonego jabłuszka z ekstraktem z winogron i borówki z żeń-szeniem. Miałam jeszcze malinę z rumiankiem [klik] oraz drzewo herbaciane z miętą [klik]. Każdy z tych produktów z założenia ma być dla trochę innego rodzaju włosów, jednak biorąc pod uwagę baaaaardzo duże podobieństwo składów (patrz zdjęcie poniżej) można te obietnice między bajki włożyć. Produkty różnią się głównie ekstraktami (które, o dziwo, znajdują się całkiem wysoko w składzie).

Poniżej dla porównania - skład odżywek, które posiadam.
U góry - wersja z borówką, na dole - z jabłkiem
Chociaż obecnie, jak juz wspomniałam, posiadam tylko dwie wersje odżywki, to recenzja dotyczyć będzie wszystkich wersji, ponieważ nie zauważyłam żadnej różnicy w działaniu, jedynie w zapachu.


Opakowanie
Wszystkie produkty zamknięte są w butelkach z miękkiego plastiku o pojemności 400 ml. Wieczko się niestety trochę zbyt łatwo otwiera, przez co produkt może się wylać. Z opakowania bardzo łatwo wydostać produkt aż do ostatniej kropli. Odżywka jest dosyć wodnista (odrobinkę bardziej gęsta niż Joanna Naturia b/s), a dozownik szeroki, przez co należy uważać przy dozowaniu, żeby nie wyleciało zbyt dużo produktu.
Działanie
Odżywkę trzymam na włosach nie dłużej niż 10 minut. Po spłukaniu włosy są miękkie, gładkie, bardzo łatwo je rozczesać. Od zwykłej, codziennej odżywki nie oczekuję niczego więcej. Produkt przez swoją konsystencję nie jest zbyt wydajny, a dodatkowo trzeba na włosy nałożyć dosyć sporą porcję, żeby zauważyć efekty. 


Zapach
Wszystkie odżywki mają intensywny zapach, który bardzo długo utrzymuje się na włosach. Jeżeli zepne włosy to jest w stanie utrzymać się na nich aż do następnego mycia (myję włosy codziennie). Wszystkie zapachy mi się podobają, więc jest to dla mnie zaleta.

Wersja jabłkowa pachnie dla mnie takim typowym zielonym jabłuszkiem, którym pachną wszystkie inne produkty o tym zapachu.

Wersja borówkowa ma według mnie najlepszy zapach - nie do końca jest to borówka, ale na pewno jakaś jagoda, lekko kwaskowata.

Wersja malinowa pachnie idealnie jak malinowa mamba - nie jest to naturalna malina, ale zapach i tak jest śliczny

Wersja z drzewem herbacianym pachnie... drzewem herbacianym, co raczej nie jest zaskoczeniem. Liczyłam, że będzie też czuć miętę, ale niestety produkt pachnie jedynie drzewem herbacianym.

Cena/Dostępność
Produkt jest dostępny w moim Tesco Extra (Katowice) oraz w Tesco Extra w Gliwicach. Poza tymi sklepami nigdzie go nie widziałam. Jedna butelka kosztuje około 6-7zł. Do pary są również szampony, które też mam zamiar kiedyś wypróbować.

Podsumowanie
Jestem zachwycona stosunkiem ceny do jakości oraz zapachem, który bardzo długo utrzymuje się na włosach. Jak tylko wykończę wersję borówkową to na pewno kupię następną.

niedziela, 25 sierpnia 2013

[Recenzja] Balea: szampon + odżywka z serii kokos i kwiat tiare (Cocos + Tiareblute)

Do napisania recenzji tego zestawu zabierałam sie od dosyć dawna, ponieważ zużyłam już jedno opakowanie szamponu. Nie mogłam sie jednak zmotywować do napisania jej, ponieważ nie używałam tych kosmetyków regularnie - niekiedy kilka razy w tygodniu, niekiedy kilka razy w miesiącu. Kupiłam je głównie dla zapachu, działanie w tym przypadkyu było mniej ważne. Jednak w czasie wakacji, z których niedawno wróciłam, używałam ich regularnie codziennie przez ponad dwa tygodnie, dlatego mogę się wypowiedzieć na temat ich działania (które nie jest porażajace, ale o tym poniżej).

Komplet szampon + odżywka zakupiłam po wcześniejszych pozytywnych doświadczeniach z maską 2-minutową [klik], szamponem, którego opakowanie zużyłam już wcześniej oraz żelem do mycia ciała o tym samym zapachu. Wielka fanką kokosa nie jestem, ale w wydaniu tych produktów bardzo mi się spodobał - kremowy, lekki, nienachalny, po prostu cudowny.

Szampon do włosów farbowanych z filtrem UV kokos i kwiat tiare

Pojemność: 300ml
Cena/Dostępność: około 7-8zł/Drogerie DM


Szampon znajduje się w solidnej butelce z zamknięciem, na którym sobie nie raz połamałam paznokcie. Jako, że ja noga z niemieckiego to bedę wspomagać się opisem produktu na wizażu [klik]. Zużywam obecnie drugie opakowanie tego szamponu i muszę przyznać, że sprawuje sie całkiem przyzwoicie. Producent obiecuje ochronę koloru, blask po same końce oraz ochronę w postaci filtrów UV. Cóż... Według mnie, szampon ma włosy przede wszystkim myć, czego akurat producent nie obiecuje. Jeżeli to robi i ich przy tym nie plącze to ja jestem szczęśliwa. Co do spełnienia obietnic producenta - szampon koloru nie chroni (w końcu to szampon z SLES; byłabym w stanie zrozumieć, że kolor chroni szampon z łagodnym detergentem, bo wypłukuje kolor wolniej, ale SLES?), specjalnego blasku też nie zauważyłam, a w filtry UV w szamponach nie wierzę (jakim cudem mają chronić, skoro szampon się spłukuje?). 

Natomiast, co do podstawowego zadania szamponu, to bardzo dobrze oczyszcza włosy i nie podrażnia ani nie wysusza mojej skóry głowy. Zmywa oleje za pierwszym razem i zazwyczaj używam go do zmycia z włosów żelatyny, kiedy akurat je laminuję. Do tego nie plącze ich wcale, a przepiękny zapach utrzymuje się na moich włosach około 2-3 godziny.

Dla zainteresowanych - skład

Jak widać powyżej - wszystkie naprawdę interesujace i pomocne substancje (witamina E, witamina B3, pantenol, olej ze słodkich migdałów, wyciąg z kokosa )znajdują się za zapachem, więc trudno oczekiwać od nich jakiegos głębokiego odżywienia.

Odżywka do włosów farbowanych z filtrem UV kokos i kwiat tiare

Pojemność: 300ml
Cena/Dostępność: około 7-8zł/Drogerie DM


Tutaj również posiłkuję sie opisem z wizażu [klik]. Producent obiecuje ochronę koloru, blask, miekkość i ochronę UV. Specjalnej ochrony koloru nie zauważyłam - henna z moich włosów spłukuje się w takim tempie, jak zawsze. Większego blasku również nie ma - z drugiej strony, od blasku to ja mam produkty z olejami albo silikonami. Po użyciu odżywki włosy są naprawdę miękkie i gładkie - bardzo łatwo je rozczesać. Jak już wspomniałam wyżej - w ochronę UV w kosmetykach do spłukiwania po prostu nie wierzę. 

Dla zainteresowanych - skład

Podobnie, jak w wypadku szamponu - interesujace składniki znajdują się za zapachem (oprócz pantenolu, który jest przed nim).

Wydawałoby się, że produkt to całkiem dobry materiał na codzienną odżywkę ułatwiającą rozczesywanie włosów. Niestety, dyskwalifikuje ją jeden szczegół - zapach. Tak, jak w przypadku pozostałych produktów z tej linii zapach mi się bardzo podobał, tak ta odżywka dla mnie po prostu śmierdzi. Trochę kokosa czuć, ale przebija się zapach świeżego plastiku (?). Na dodatek, zapach utrzymuje się na włosach dosyć długo - do 2-3 godzin. Zużyję odżywke zarówno do włosów, jak i do golenia nóg (żeby szybciej się skończyła), ale na pewno więcej jej nie kupię, właśnie ze wzgledu na zapach. 

środa, 21 sierpnia 2013

Recenzja eyelinera Hypno Style Hean

Wszystkich, którzy nie mają ochoty na prywatne wynurzenia i chcą recenzji proszę o przewinięcie niżej.

Nareszcie powróciłam z wakacji i mam dostęp do Internetu. Co prawda we wrześniu znowu wyjeżdżam, ale postaram sie przygotować więcej wpisów na zapas, a do tego istnieje prawdopodobieństwo, że jednak będę miała dostęp do Internetu. Na wakacjach, z których właśnie wróciłam też był, ale niestety po paru dniach zwolnił z nieznanych mi przyczyn (z 3G do 2G - pięćdziesięciomegabajtowy trailer ściągał się przez 5 godzin!) i trudno mi było tworzyć wpisy. Nawet odpowiadanie na komentarze, czy przeglądanie wizażu było strasznie czasochłonne.

Od razu zaznaczę, że to mój pierwszy eyeliner w pisaku (chociaż planuje zakup następnego z Essence, jak tylko Natury w mojej okolicy łaskawie uzupełnią szafy), więc nie mam porównania z innymi tego typu eyelinerami.

Recenzja właściwa
Opakowanie

Opakowaniu nie można nic zarzucić, jest solidne, zatyczka trzyma się na miejscu, napisy się nie ścierają.

Działanie


Jak widać na zdjęciach kreska nie ma koloru głębokiej czerni, według mnie jest to raczej blada, grafitowa czerń. Dobrze kryje - dosyć łatwo ją nałożyć bez prześwitów.

Aplikator jest dobrze wykonany, jednak trochę zbyt twardy. Kupując eyeliner w pisaku spodziewałam się miękkiej gąbeczki, a dostałam sztywną gąbkę. Do tego po killku miesiącach używania końcówka pisaka trochę się rozwarstwiła i trudno nią było narysować schludna linię. Poza tym liczyłam na trochę cieńszy aplikator, bo tym  trudno narysować cieńszą linię. Trzeba to robić przy pomocy samej końcówki pisaka, do której nie zawsze dociera tusz. Kreska zrobiona eyelinerem utrzymuje się na mojej powiece około 8-9 godzin, potem zaczyna sie lekko kruszyć.

Na stronie producenta można przeczytać, ze jest to produkt wodoodporny. Nie mogę się z tym zgodzić. Wystarczy trochę łez albo deszczu i kreska zaczyna spływać. Bardzo łatwo ją również zmyć, nawet samą wodą.

 Miałam zrobić zdjęcia specjalnie do tej recenzji, ale zanim się za nie zabrałam eyeliner się skończył, dlatego wstawiam, co mam.

Wydajność
Używałam eyelinera około pół roku, 2-3 razy w tygodniu. Uważam, że za tą cenę nie można się przyczepić do wydajności. Warto jednak przechowywać eyeliner do góry nogami, ponieważ wtedy tusz spływa do aplikatora i łatwiej narysować kreskę.

Cena/Dostępność
Na allegro zapłaciłam za niego 12-13zł, jest też dostępny w firmowym sklepie i internetowym.

Podsumowanie
Czy kupię go ponownie? Być może kupię odcień grafitowy, jednak na czerń sie raczej nie skuszę. Rynek eyelinerów w pisaku jest na tyle duzy, że liczę, że uda mi sie znaleźć coś lepszego.

niedziela, 11 sierpnia 2013

Zdobienia (5) - klasyczna czerwień z kropkami brokatu



Jakiś czas temu pomalowałam paznokcie na czerwono, po czym stwierdziłam, że sa trochę nudne - w ten sposób powstało to "zdobienie".
Jako brokatowego topu użyłam lakieru z limitki Bella Glam Night Sparkle. Jeżeli chodzi o kolorystykę to bardzo przypomina Circus Confetti z Essence, jednakskłada się jedynie z podobnej wielkosci rombów.

Do wykonania zdobienia użyłam:
- Sensique Strong & Trendy Nails 144 (czerwień)
- Bell Glam Night Sparkle Naile Enamel 02 (brokat)

piątek, 9 sierpnia 2013

Zdobienia (6) - różowe cieniowane kropki


Zdobienie, które miałam na imprezie urodzinowej taty. Kolorystycznie dopasowane do mojej sukienki, która widać w tle. Tutorial jak zrobić takie paznokcie zobaczyłam kiedyś na youtube, jednak teraz nie umiem już go znaleźć.

Do stworzenia zdobienia użyłam:
- Bell Air Flow (jasny róż - numer koloru nieznany, lakier go nie posiada, być moze dlatego, że kupiłam go w Biedronce)
- Rimmel Salon Pro 313 Coctail Passion (koralowy)


środa, 7 sierpnia 2013

HOTD (4) - kok skarpetowy + jak go ozdobić, gdy czasu mało


Dzisiaj przedstawiam moją ulubioną letnią fryzurę - kok skarpetowy. Robi się ją szybko, dobrze zawiniętych włosów nie trzeba nawet podpinać spinkami, a do tego po rozpuszczeniu włosy są skręcone w bardzo ładne luźne fale. Nie będę pokazywać filmiku, którym się inspirowałam, bo na youtube są ich setki.

Jednak według mnie taki zwykły kok jest trochę... nudny. Dlatego też w wersji "gołej" noszę go tylko po domu albo jak idę spać. Na co dzień ozdabiam go różnymi spinkami i kokardami do włosów.

 Moja ulubiona kokarda do włosów. Dosyć niefortunnie wybrałam kolor, bo prawie do niczego mi nie pasuje, jednak i tak ją uwielbiam. Jak widać jest dosyć duża, dlatego zazwyczaj zakładam ją z boku głowy 
Materiałowy kwiat kupiony kiedyś w H&M na przecenie za 5zł. Chyba najbardziej uniwersalna kolorystycznie ozdoba do włosów jaką posiadam. Mam ją już prawie dwa lata i nic się z nią nie dzieje.
Pseudo-kwiatek kupiony na promocji w Pepco za 1zł. Całkiem nieźle kontrastuje z kolorem moich włosów i kolorytycznie pasuje do większości moich ubrań. Początkowo nie byłam do niego specjalnie przekonana, ale założyłam go kilka razy i stwierdziłam, że jednak mi się podoba.
Ta kokardka jest po prostu przesłodka. Poza tym jest wykonana z czegoś w rodzaju płótna i dzięki temu pasuje nawet do bardzo luźnych stylizacji (np. szorty + T-shirt). Poza tym, czarny grzebyk bardzo dobrze trzyma włosy, dodatkowo je zabezpieczając.
Retro-kokardki do włosów. Trochę mniej widowiskowe niż wcześniej przedstawiona zielona. Bardzo je lubię, ponieważ są trochę luźniejsze niż ona (łatwiej je załozyć na koczek), a do tego w kokardkę jest wbudowany drut, dzięki czemu możemy jej nadawać dowolne kształty.

poniedziałek, 5 sierpnia 2013

Krótka recenzja lakierowa (1) - Sally Hansen Xtreme Wear 340 Mint Sorbet


Mint Sorbet Sally Hansen to dla mnie książkowy przykład koloru miętowego na paznokciach. Od dawna szukałam mięty idealnej, ale albo za bardzo przypominała turkus, albo była zbyt zielona, albo konsystencja nie ta, albo kryła dopiero przy 3-4 warstwach.

Ten lakier to dla mnie mięta idealna - nie za jasna, nie za ciemna, z idealną ilością niebieskiego i zielonego koloru, do tego - idealnie pastelowa.Nie jest to lakier idealnie trwały, jednak na moich paznokciach wytrzymuje 3-4 dni, a to naprawdę duzo. Dodatkowo, nie odpryskuje płatami, tylko delikatnie sciera się na końcach.

Jeżeli chodzi o krycie to bez problemu kryje przy dwóch warstwach. Przy jednej brzydko się marze, co widaż na zdjęciu poniżej (środkowy palec).
Dodatkowo, lakier ma idealna konsystencję - od samego początku jest na tyle gęsty, że nie zalewa skórek, jednak na tyle rzadki, że łatwo go nakładać. Poza tym - schnie blyskawicznie - 3-4 minuty i już możemy zmywać naczynia i myć wlosy.
Dostepność: Superpharm, Natura.
Osobiżcie kupiłam go w Superpharmie w czasie promocji (11zł), poza promocja kosztuje 14-15zł
Cena: Superpharm - 14-15zł, Natura - 19-20zł.
Pojemność: 11,8ml